zeus_3

Czas mnie ostatnio nie oszczędza. Pamiętam, jakby OFF Festival skończył się tydzień temu, a od tego czasu, minął już niemal równy miesiąc. Powoli nadrabiam więc sierpniowe zaległości i dziś chciałbym przedstawić wam zapowiadaną już wcześniej, rozmowę z Kamilem, która odbyła się tuż po jego koncercie w Katowicach.

To zabawne, że mimo pochodzenia z tego samego miasta, udało mi się spotkać z Zeusem dopiero w Katowicach. Czasu nie było zbyt wiele ponieważ ekipa Pierwszego Miliona od razu po koncercie wracała do Łodzi. 15 minut wystarczyło jednak, żeby spytać o interesujące mnie tematy. Okazało się również, że Kamil nagrywa nowy materiał w Solid Sound Studio, gdzie czasami zdarza mi się gościć, dlatego na pewno będziemy mieli okazję do ponownego spotkania.

Zacznijmy od tego, co na pewno najbardziej interesuje twoich fanów. Jak idą prace nad nowym albumem?

Nie mogę jeszcze zdradzić, na jakim etapie jesteśmy, ale wszystko powoli zmierza w dobrą stronę. Mam wrażenie, że brzmienia, które pojawią się na płycie, będą czymś nowym. Nie będzie to ciąg dalszy poprzedniej płyty, a więc można spodziewać się pozytywnego powiewu świeżości. Nie będzie może funkowo, ale na pewno pozytywnie.

Zdradzisz coś więcej?

Nie lubię zdradzać takich szczegółów, żeby przypadkiem nie sprzedać jakichś patentów i pomysłów (śmiech). Sam lubię zaskakiwać siebie efektem finalnym swojej pracy. Mimo że czasami zakładamy sobie różne rzeczy, te często idą w swoim kierunku. Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to to, że na pewno będzie pozytywnie i to cieszy mnie najbardziej.

A jest już jakiś termin?

Tak. Chciałbym, żeby płyta wyszła jeszcze w tym roku. Najlepiej na koniec listopada. Znając mój tryb pracy, kiedy muszę pozbierać muzykę i tematy, a później po prostu siadam i non stop piszę, istnieje duża szansa, że wszystko wyjdzie na czas.

Powiedz, jak czujesz się na OFFowym, nazwijmy to: “mało hiphopowym” festiwalu?

Na pewno czuję się wyróżniony. Bardzo bałem się, że różnica brzmienia między płaskim WAVem, który idzie od DJa, a żywymi instrumentami, które słychać tu praktycznie z każdej sceny, będzie znaczna. To jest mocna rzecz, jeśli wszystko uda się porządnie nagłośnić. Na szczęście nie graliśmy między mocnymi zespołami, a po prostu zaczęliśmy. Jest to plus, ale także minus. Był to tradycyjny, hiphopowy koncert z DJem i myślę, że wszystko wyszło naprawdę fajnie. Jak robiliśmy próbę na pół godziny przed koncertem, nikogo nie było pod sceną i, szczerze mówiąc, trochę się bałem, że nikogo to nie obchodzi.

Czułeś ten dysonans? Że to nie do końca wasza scena i ludzie?

Trochę się bałem, ale po wyjściu na scenę nagle okazało się, że ludzie jednak się zeszli i naprawdę fajnie się bawili. Widziałem sporo osób, po których było widać, że nie znają naszej muzy, a mimo tego cały czas mniej lub bardziej aktywnie uczestniczyli w koncercie. Ludzie, którzy znają nasze utwory, są tak zwanym “łatwym odbiorcą”. Oni wiedzą po co przyszli, więc moim zadaniem jest dać jak najwięcej od siebie, ale nie muszę ich kupować. Oni już są w pewien sposób nasi. W momencie, kiedy ludzie nie znają tej muzyki, a mimo tego nie odchodzą, to można powiedzieć, że jest to podwójny sukces dla artysty.

zeus_2

Przeglądałeś festiwalowy line-up? Myślisz, że znalazłbyś tu coś dla siebie?

My jesteśmy teraz w trybie wakacyjnym. Zaczęliśmy koncertem, a kolejny gramy dopiero pod koniec sierpnia w Białymstoku. I takie to wakacje, że nagrywam przecież płytę (śmiech). Z racji tego, że jest sporo pracy, nie mamy za bardzo czasu, żeby zostać dłużej na innych koncertach. Dzisiaj wracamy i działamy dalej, choć jak słyszę, co dzieje się na innych scenach, to naprawdę żałuję, że nie możemy spędzić tu nieco więcej czasu. Podczas próby gdzieś obok było słychać naprawdę fajne, folkowe dźwięki.

No właśnie. Na koncercie pojawiły się sample z utworu Nirvany. Na klatce masz zresztą wydziarany cytat ze “Smells Like Teen Spirit”. Powiedz, czego ostatnio słuchasz z “nierapowych” rzeczy?

Bardzo dużo słucham ostatnio brytyjskiej wokalistki BANKS, której kawałki produkuje między innymi Jamie Woon. Jego kawałków zresztą też ostatnio dużo słuchałem. Strasznie jaram się też Kate Bush. Mam jej oryginalne płyty w domu i nawet teraz mam przy sobie kilka albumów w “empetrójce”. Strasznie lubię Hounds of Love. O ile te nowsze rzeczy są dla mnie nieco mniej wyraziste, to jej pierwsze płyty naprawdę bardzo lubię.

Przejdźmy do tematów, które najbardziej interesują mnie podczas rozmów, które publikuję na “Jak Tu Grać?”. Co według ciebie było takiego na płycie “Zeus. Nie Żyje.”, że odniosła taki sukces?

Wydaje mi się, że składa się na to kilka czynników. W mniejszym stopniu wpłynęła na to własna wytwórnia i to, że mieliśmy pełną decyzyjność w kwestii promocji płyty. Step Records zostało dystrybutorem płyty. Ich kanał YouTube, który miał wielu subskrybentów, również przyczynił się do szybkiego wzrostu oglądalności naszych klipów. Najwięcej zrobił jednak sam numer “Hipotermia” i emocje, które zawarte są na tej płycie. Ludzie akurat w tym roku chłonęli takie rzeczy, potrzebowali takiej muzyki. To widać zresztą po sukcesie Bisza. Moim zdaniem, muzyka pracuje cyklicznie, podobnie jak moda i, moim zdaniem, odpowiedni czas miał tu naprawdę duże znaczenie.

A jakie są, twoim zdaniem, plusy i minusy posiadania własnego labelu?

Przede wszystkim nie musimy się nikogo słuchać. Możemy natomiast słuchać rad. Osobiście czuję, że pod szyldem innej wytwórni niektóre rzeczy były czasami narzucone i nie mogłem sobie pozwolić na wszystko. Niektóre decyzje były również podejmowane za mnie. Pamiętam sytuację, kiedy miałem zaproszenie do programu telewizyjnego, ale dowiedziałem się o tym po fakcie, bo decyzja o tym, że nie wystąpię, została podjęta za moimi plecami. Nikt mnie o to jednak nie spytał. Teraz sam decyduję o takich rzeczach. Minusy są takie, że mimo wszystko jesteśmy artystami. Organizacyjnie niektóre rzeczy często niestety leżą przez moje nieogarnięcie.

Dziś podczas koncertu odniosłem wrażenie, że kawałek “Hipotermia” nie do końca pasuje już do tego, w jakim miejscu obecnie się znajdujesz. Nie ciąży ci on w jakiś sposób emocjonalnie, choćby podczas występów? Nie wybija cię z tego dobrego nastroju, który towarzyszy obecnie wszystkim twoim sukcesom?

Oczywiście, że tak. Z tym, że wygląda to tak, że sukcesy nie zawsze równają się dobremu nastrojowi. W życiu nauczyłem się już, że jeśli, na przykład, stawiasz ciężar na osiągnięciach związanych z muzyką, to można się na tym bardzo przejechać. Wkładałem mnóstwo pracy w muzykę, promocję czy klipy, a później nie czułem, że towarzyszy temu sukces, co z kolei wywoływało u mnie kiepski nastrój. Teraz staram się tego tak bardzo nie wartościować. O wiele bardziej liczą się obecnie choćby kwestie związane z rodziną.

Czyli odpuściłeś i w końcu pojawiły się sukcesy, czy najpierw był sukces i dopiero potem większy dystans?

Odpuściłem. Było to z pół roku przed wydaniem płyty. Wtedy napisałem utwór “Gwiazdy”. Na zmiany wpłynęły również moje rozmowy z dobrym kolegą. Ale i tak ciążyło to na mnie jeszcze przez dobry rok i stopniowo wychodziłem z tych “słabych historii”. Myślę, że dopiero od roku czuję się naprawdę fajnie. Nawiązując jednak do tego, co mówiłeś wcześniej: jest słońce, jest pięknie, a ty grasz taki numer (Hipotermia). Staram się go przedstawić jak najbardziej emocjonalnie, żeby nie zawieść słuchaczy – chcę, żeby oni to przeżyli, bo to dla mnie bardzo ważne. Ale oczywiście, że już się tak nie czuję i bardzo nie chciałbym się tak czuć. Nigdy jednak nie będę na ten utwór zły, bo bardzo przyczynił się on do mojego sukcesu.

***

Z moich rozmów, które miałem okazję przeprowadzić na OFFie zostały jeszcze dwa nagrania, które w najbliższym czasie powinny zamienić się w tekst. Stay tuned.

Jakby co to te przyciski podają dalej:

*a jak korzystasz z AdBlocka to w ogóle ich nie widzisz