4603894080_372af16eb7_b

OFF Festival skończył się dwa tygodnie temu, więc najwyższa pora wziąć się w końcu za transkrypcje rozmów z artystami, które udało mi się przeprowadzić. Na pierwszy ogień idzie 65daysofstatic, czyli najlepszy znany mi zespół grający bez wokalu.

21:30. Zmęczony 3 dniami intensywnego fesitwalowania podpieram ścianę press-roomu znajdującego się tuż przy scenie mBanku, na której za moment zaczyna grać Slowdive. Ładuję telefon i odpoczywam. Za 3 godziny ostatni i właściwie najważniejszy dla mnie koncert festiwalu, czyli 65daysofstatic. Powoli zbieram się na Slowdive, kiedy nagle gdzieś nade mną pada pytanie: “Bartek, interesuje cię wywiad z 65days?”. I mniej więcej 3 minuty później siedzę już w plastikowym boksie razem z Joe i Paulem.

Transkrypcja 13 minut rozmowy zajęła mi dziś niemal dwie godziny. Nieraz tłumaczyłem już najróżniejsze wywiady, jednak dzisiejsze zadanie było naprawdę wielką sztuką. Dudniący tuż obok Slowdive i dyktafon, jakim akurat dysponowałem, sprawiły, że wspiąłem się na wyżyny słuchania ze zrozumieniem i snucia domysłów. Mam jednak nadzieję, że misja zakończyła się sukcesem.

Lubicie wracać do Polski?

Wszystkie dotychczasowe koncerty wspominamy bardzo dobrze. Atmosfera jest zawsze bardzo “energetyczna”. Jest tylko jeden problem: ciężko się do was dostać. Mamy dużo sprzętu, dlatego najlepszą okazją, żeby grać w Polsce, są duże trasy przy okazji promocji nowych płyt lub festiwale muzyczne. OFF Festival jest tak naprawdę największym festiwalem, na jakim graliśmy tego lata, dlatego tym bardziej cieszymy się na ten koncert.

Wolicie grać festiwale od koncertów klubowych?

Właściwie nie ma to dla nas większej różnicy. Tak samo cieszymy się zarówno na koncerty festiwalowe, jak i na spotkanie z słuchaczami w klubach. Te drugie na pewno sprzyjają bardziej wspólnemu “przeżywaniu” muzyki. Na koncertach klubowych widać, że słuchacze znają naszą muzykę. Festiwale są jednak dużym wyzwaniem i na koncercie pojawia się znacznie więcej osób, co też jest wspaniałym przeżyciem.

Paul, z racji Twojego nazwiska (Wolinski) muszę o to spytać: możesz powiedzieć coś więcej o swoich polskich korzeniach?

Moja babcia (Paul użył słowa “babcia” w języku polskim) była Polką. Przyjechała do Anglii zaraz po wojnie. Z tego, co mi wiadomo, mam innych krewnych w Polsce, jednak nie miałem okazji ich poznać.

Zaczęliście już pracę nad utworami na kolejną płytę?

Najnowsza płyta wyszła w październiku zeszłego roku (panowie mieli problem z dokładnym określeniem miesiąca i tak naprawdę był to wrzesień :). Od tego czasu cały czas koncertujemy. Graliśmy trasę, między innymi, w Rosji i w Japonii. Teraz gramy dużo letnich festiwali. Do tej pory, promując nowy materiał, mieliśmy czas, żeby pracować nad nowymi projektami. Tym razem było inaczej. Zupełnie nie mieliśmy czasu, żeby zacząć pisać muzykę na nowy album.

To, co uwielbiam w waszej muzyce, to zróżnicowanie między poszczególnymi płytami. Zupełnie jakbyście z każdym albumem zamykali jeden rozdział 65daysofstatic i rozpoczynali drugi. To celowy zabieg czy naturalny proces twórczy?

W 65daysofstatic zawsze chodziło o odnalezienie “tego czegoś”. Staramy się tworzyć muzykę, której sami wcześniej nie słyszeliśmy. Z tego samego powodu nie chcemy powtarzać czegoś, co zrobiliśmy wcześniej. Na każdej płycie poszukujemy czegoś nowego.

Pewnie nie po raz pierwszy słyszycie to pytanie, ale w polskich mediach nie udało mi się go jeszcze namierzyć, więc musicie mi wybaczyć. Nie myśleliście nigdy o wokaliście?

Myśleliśmy. Niejednokrotnie nawet próbowaliśmy nowych rozwiązań. Nagranie całego albumu z wokalistą wymagałoby pewnego rodzaju więzi z taką osobą. Swojego rodzaju “połączenia”. Na ten moment pracujemy w taki sposób jak dotychczas. Być może kiedyś pojawi się projekt, w którym nagramy płytę z wokalistą.

Przejdźmy do tematów bardziej powiązanych z branżą muzyczną. W jednym z wywiadów przeczytałem, że jesteście bardzo otwarci na nowe sposoby dystrybucji muzyki. Jak zapatrujecie się na serwisy takie jak Spotify czy Deezer?

To bardzo skomplikowana sprawa. Niestety nie da się już od tego uciec. A obecna sytuacja, w której coraz mniej osób kupuje płyty CD, wcale nie polepsza sprawy. Na to pytanie tak naprawdę nie ma prostej odpowiedzi. Na pewno nie można z tym walczyć. Nie tędy droga i na pewno trzeba szukać nowych rozwiązań, ale podejmowanie walki z taką formą dystrybucji przez niektórych artystów jest bez sensu. Dla muzyka rozważania na ten temat są oczywiście zajebiście nudne, jedna każdy z nas myśli o tym, jak pchnąć swoje działania do przodu i pewne rzeczy trzeba poświęcić po to, żeby piosenki mogły trafić do większej liczby odbiorców. Rynek muzyczny jest obecnie ogromny, więc coraz trudniej się na nim wybić.

Myślicie, że 10-15 lat temu łatwiej było zaistnieć polegając tylko na wytwórni, z którą udało się podpisać kontrakt, czy wręcz przeciwnie? A może jest na odwrót i autopromocja w sieci to dziś większe możliwości dla młodych zespołów?

Dla nas niektóre rzeczy zmieniły się na lepsze, a inne nie działają już tak skutecznie jak kiedyś. Gdy zaczynaliśmy, Internet, jako narzędzie do promocji muzyki, dopiero raczkował. Wtedy wielkim wsparciem było dla nas puszczanie naszej muzyki w radio. Miało to zupełnie inny wymiar niż teraz. Wybór twojej muzyki przez znanego radiowego prezentera był wielkim wyróżnieniem i ogromną promocją. Teraz tysiące młodych zespołów wrzucają swoje piosenki na SoundCloud i tak naprawdę ciężko odnaleźć się w tym tłumie.

A jak sytuacja wygląda obecnie na brytyjskim rynku muzycznym? Artyści decydują się na współpracę z dużymi wytwórniami czy może wydają swoje płyty na własną rękę?

Muzycy szukają różnych sposobów, aby przyciągnąć odbiorcę. Przykładem niech będzie choćby internetowa premiera nowej płyty My Bloody Valentine albo crowdfundingowa zbiórka na nowy album Amandy Palmer. Nie każdy może jednak liczyć na przeszło milion dolarów. Amanda ma już swoich fanów, dlatego udało jej się zebrać tak dużą kwotę, a dzięki temu, w pewien sposób uniezależnić się od wytwórni i na własną rękę zmiksować, wyprodukować i wypromować płytę. Niestety, tylko nieliczni mogą liczyć na takie wsparcie.

Przy ostatnim pytaniu, dotyczącym promocji młodych kapel w UK, Slowdive pokonało mój dyktafon, a zaraz po tym musieliśmy kończyć naszą rozmowę. Dwie godziny później pierwszy raz miałem okazję posłuchać 65daysofstatic na żywo i wiem już, że na pewno nie odpuszczę klubowego koncertu, jeśli takowy w najbliższym czasie nadejdzie. Stay tuned.

Jakby co to te przyciski podają dalej:

*a jak korzystasz z AdBlocka to w ogóle ich nie widzisz