Od dzisiaj, przez najbliższe kilka wpisów, chciałbym skupić się na zjawisku, które może przybliżyć was do realizacji celów lub marzeń, na które niekoniecznie macie pieniądze. Chodzi o crowdfunding czyli finansowanie społecznościowe. W kwietniu miałem przyjemność porozmawiać z Jakubem Sobczakiem, założycielem największej polskiej platformy crowdfundingowej: PolakPotrafi.pl. Myślę, że część tej rozmowy będzie znakomitym wprowadzeniem do tego tematu.
O tym, że finansowanie społecznościowe działa, mogliście się przekonać przy okazji moich rozmów z Revlovers oraz Sjon. W przypadku obu zespołów, dzięki wsparciu fanów udało się zebrać pieniądze na teledysk oraz wydanie limitowanej edycji białej płyty winylowej. Byłem ciekaw, czy faktycznie jest to takie proste…
Polak w liczbach
Aktualne dane dotyczące serwisu PolakPotrafi.pl możecie śledzić na bieżąco z ich strony głównej, więc daruję sobie ich przytaczanie. Bardziej interesujące są statystyki, którymi podzielił się ze mną Kuba. Na przestrzeni 3 lat działalności około 36% projektów zakończyło się sukcesem. W ostatnim roku tzw. success ratio wzrosło do 44% i utrzymuje się na tym poziomie. Interesowało mnie porównanie osiągnięć Polak Potrafi z tym, co dzieje się na zagranicznych serwisach typu Indie Go Go oraz Kickstarter. Okazuje się, że jeśli chodzi o słupki procentowe, wyniki są bardzo zbliżone. Oczywiście w kategorii kwot, Amerykanie wciąż są bezkonkurencyjni, jednak procentowo stosunek udanych akcji do sumy wszystkich przedsięwzięć jest bardzo zbliżony.
Lokalnie > Globalnie
Okazuje się, że w przypadku niektórych projektów znacznie lepszym rozwiązaniem jest wybór rodzimej platformy crowdfundingowej.
Wszystko zależy od tego, co jest celem projektu. Ludzie często myślą, że Kickstarter czy Indie Go GO to duże platformy i dzięki temu będzie łatwiej, co nie zawsze się sprawdza.
Jak twierdzi Kuba, ich serwis może zaoferować znacznie większe zaangażowanie samych twórców serwisu w porównaniu do tego, jak wygląda współpraca z przodującymi serwisami międzynarodowymi pokroju Kickstartera czy Indie Go Go. Dodatkowo, chcąc wypromować swój pomysł na międzynarodowej platformie, nierzadko będzie nam potrzebny budżet na promocję. Aby zostać zauważonym, nierzadko potrzebna jest znaczna suma pieniędzy liczona w tysiącach dolarów. Kickstarter to ogromna liczba projektów, dlatego znacznie trudniej jest się tam przebić. Wybór polskiego serwisu finansowania społecznościowego jest również o wiele lepszym rozwiązaniem, jeśli nasz projekt w jakiś sposób łączy się z ludźmi mieszkającymi w Polsce. Dużym ułatwieniem jest również obsługa polskich banków. Jak zdradził mi Kuba, opłaty przy użyciu karty kredytowej lub konta PayPal wciąż stanowią dużą barierę dla wpłacających.
Pomocna dłoń
Ekipa Polak Potrafi stara się angażować w niemal wszystkie projekty, które pojawiają się w ich serwisie. Użytkownicy mogą liczyć na pomoc w kwestii promocji, wyboru nagród czy tego, jak powinna wyglądać strona przedsięwzięcia. Słowa Kuby potwierdził zespół Revlovers, z którym rozmawiałem kilka miesięcy temu na temat ich teledysku, który w całości został sfinansowany przez darczyńców z PolakPotrafi.pl. Warto jednak pamiętać o tym, że nic nie zostanie zrobione za nas. Podczas naszej rozmowy Kuba wielokrotnie podkreślał, że ich zaangażowanie w projekt jest mierzone zaangażowaniem samego pomysłodawcy. Im więcej damy z siebie, tym większą pomoc możemy otrzymać.
Zasialiśmy ziarno, rośniemy z roku na rok, a crowdfunding w Polsce powoli zaczyna się budzić. Myślę jednak, że najlepsze czasy jeszcze przed nami…
Fakt, że użytkownicy PolakPotrafi.pl wpłacili już przeszło 3 miliony złotych na rozmaite projekty, pokazuje, że crowdfunding ma w naszym kraju ogromny potencjał, a najlepsze czasy finansowania społecznościowego są dopiero przed nami.
Tyle tytułem wstępu. Z kolejnych tekstów tego tygodnia dowiecie się między innymi, komu udało się do tej pory, jak radzi sobie branża muzyczna na PolakPotrafi.pl oraz o czym należy pamiętać zgłaszając pierwszy projekt. Stay Tuned.
Jakby co to te przyciski podają dalej:
*a jak korzystasz z AdBlocka to w ogóle ich nie widzisz