Na zdjęciu powyżej znajdują się same dobre wspomnienia, które nie łączą się może z jedną konkretną piosenką, a bardziej z miejscem i ludźmi. Druga połowa pierwszej dekady 21 wieku, nieistniejący już klub OIOM. I Bet You Look Good On The Dancefloor, Wjazd: 10zł, Dress Code: „Brendon Walsh is my bro”. I o tym będzie pierwsza część dzisiejszego wpisu. W drugiej nie będę mógł się nadziwić dlaczego nie zapamiętałem tysiąca innych piosenek. Zapraszam na drugą część cyklu „100 piosenek – 100 historii”.
Day 03: A song that reminds you of a night out.
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=Anyx_wTsR-0?rel=0&w=670&h=473]
Kiedy istniał jeszcze w Łodzi klub OIOM, zdarzało mi się odwiedzać dyskotekowe przybytki rozkoszy. Średnio co pół roku, najczęściej z okazji Bożego Narodzenia lub Świąt Wielkiej Nocy, w rodzinne strony wracał niejaki Piotr Niepsuj, który na co dzień przebywał w Mediolanie. Przywoził ze sobą nieprawdopodobne ilości bangerów, których u nas, niestety próżno było szukać w jakimkolwiek innym miejscu niż internet. Była to więc jedyna okazja, żeby pogibać się do świeżutkich remiksów indie rockowych kawałków, które święciły wówczas triumfy, miodnego francuskiego elektro wykraczającego nieco dalej niż Daft Punk i Justice (choć i to miło było usłyszeć) i wszystkiego co wówczas pojawiało się na pierwszych składankach Kitsune Maison. Impreza odbywała się pod hasłem „I Bet You Look Good On The Dancefloor”, co nieprzypadkowo nawiązywało do debiutujących w tamtym czasie Arctic Monkeys. Remiksów z ich utworami co prawda nie pamiętam, ale do tej pory lubię wspomnieć czasy liceum odpalając Bloc Party – Banquet, zremiksowane przez Boys Noize, Haouken! – Tuning In w wersji z Kitsune Maison 4 albo Wolfmother – Woman przerobione przez MSTRKRF, czyli indie rockowy szał z drugiej połowy lat dwitysięcznych w nieco bardziej tanecznej odsłonie. Ciężko wybrać jeden kawałek, ale symbolicznie stawiam na Riot In Belgium w wersji Adam sky Remix.
Day 04: A song you can remember you parents listening to.
Dzieciństwo nie przebiegało u mnie w szczególnie muzycznej atmosferze. Tato był wielkim fanem Elvisa i Beatelsów, jednak muzyką jaka najczęściej towarzyszyła nam na co dzień, była ta puszczana z radia. Wciąż pamiętam jednak kasetę, którą rodzice dostali od jakiś znajomych, na której znajdowały się nagrania polskich wykonawców z okresu lat 50 i 60. Szczerze mówiąc trochę strzelam z tym czasem, ale sugeruję się datą powstania dwóch utworów, które ze wspomnianej kasety pamiętam najlepiej. Chodzi o „Serduszko puka w rytmie cha-cha” oraz „Do grającej szafy grosik wrzuć”. Piosenki wykonywała Maria Koterbska, która w tym roku skończy 90 lat. Na prawdę nie mam pojęcia, dlaczego akurat te utwory zapamiętałem najlepiej jako „muzykę moich rodziców”, ale skojarzenie ich na to hasło było momentalne. Widocznie szare komórki, które przetrwały doszły do wniosku, że Czerwone Gitary i Elvis będą zbyt mainstreamowe. ;>
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=tNjkVk5c1So?rel=0&w=630&h=473]
Bartłomiej Luzak
***
Zdjęcie znalezione z nieocenioną pomocą Google i zapożyczone z przeniesionego już na nieco inny wymiar fotobloga Piotra Niepsuja. Widzę same znajome buzie, więc tym bardziej cieszę się, że gdzieś przetrwało, jednocześnie mając nadzieję, że zarówno autor jak i uwiecznieni nie będą mieli mi za złe umieszczenia go tutaj. Jeśli ktoś ma dostęp do innych zdjęć z „I Bet You Look Good On The Dancefloor” chętnie przyjmę do rodzinnego albumu.
100 RÓŻNYCH PIOSENEK — 100 RÓŻNYCH HISTORII, CZĘŚĆ #1
Jakby co to te przyciski podają dalej:
*a jak korzystasz z AdBlocka to w ogóle ich nie widzisz