Miejskie rowery biją rekordy popularności. W 2015 roku, warszawskie Veturillo zanotowało niemal 2 miliony wypożyczeń. Tylko w pierwszy weekend kwietnia, z usług konkurencyjnego Nextbike, skorzystało ponad 52 tysiące osób. Swoich własnych rowerów miejskich, doczekaliśmy się również w Łodzi. To, co dla nas jest jeszcze nowością, na zachodzie przekształca się w coś znacznie większego. W dziewięciu europejskich miastach z powodzeniem funkcjonuje sieć miejskich samochodów DriveNow. Po prostu: wsiadasz, jedziesz a następnie zostawiasz auto na dowolnym parkingu…
DriveNow to nie science-fiction!
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o miejskich autach, nie do końca wierzyłem, że to faktycznie działa. Wizja skorzystania z oznakowanego samochodu, napotkanego na parkingu, bez kluczyków lub funduszy na paliwo, jawiła się jako science-fiction z dalekiej przyszłości. Postanowiłem sprawdzić, DriveNow sprawdza się w praktyce. Wybrałem się do Berlina, gdzie korporacja posiada obecnie 1040 samochodów. Moim przewodnikiem został mój serdeczny kolega Janek, 22-letni programista z Polski, który od roku pracuje w jednej z niemieckich firm, projektujących aplikacje mobilne. – Mój znajomy wynajął BMW X1, kiedy przeprowadzał się do nowego mieszkania. Zamiast szukać firmy transportowej, po prostu wziął sobie auto z ulicy. Kilka miesięcy później, również musiałem przewieźć swoje rzeczy i wtedy zarejestrowałem się w DriveNow. Od tego czasu, praktycznie w ogóle nie korzystam z taksówek. No chyba, że wracam z imprezy… – opowiada mi Janek, kiedy spacerujemy po osiedlu, usytuowanym 8 kilometrów od Dworca Centralnego w Berlinie, szukając wolnego samochodu.
Tak wyglądała nasza podróż po Berlinie:
DriveNow to marka, która narodziła się w wyniku kooperacji koncernu motoryzacyjnego BMW oraz Sixt, firmy zajmującej się wynajmowaniem aut. Pierwszym miastem, w którym pojawiły się miejskie samochody było Monachium. Obecnie, DriveNow działa również w Hamburgu, Dusseldorfie, Kolonii, Wiedniu, Londynie, Kopenhadze i Sztokholmie. Aby móc skorzystać z usług firmy, należy zarejestrować konto w systemie. Cała procedura odbywa się przez internet. Później, w siedzibie firmy Sixt potwierdzamy swoje dane, a następnie odbieramy specjalną kartę, która posłuży za kluczyk do aut. Jak się później okazało, wśród kierowców DriveNow, nie jest ona niezbędna.
Janek wyciąga z kieszeni smartfon i uruchamia dedykowaną aplikację. Chwilę później, wiemy już, jak dotrzeć do BMW i3 oddalonego od nas o jakieś 200 metrów.
Aplikacja pokazuje na mapie, gdzie znajdują się najbliższe samochody. Szczerze mówiąc, 600 metrów to chyba maksimum na jakie trafiłem. I to tylko dlatego, że byłem wybredny, szukając kabrioletu w automacie. W tygodniu w ogóle nie ma problemu z autami. Najtrudniejsze są piątkowe wieczory. Młodzi ludzie jadą na imprezy do centrum, skąd później wracają taksówkami. – tłumaczy Janek.
Chwilę później, rezerwuje samochód, który mruga do nas światłami, gdy tylko podchodzimy bliżej. Jak się okazuje, do otworzenia pojazdu, wystarcza aplikacja. Przed rozpoczęciem podróży, kierowca musi poinformować centralę o stanie pojazdu. Każdą usterkę lub bałagan zgłaszamy za pośrednictwem komputera pokładowego. Samochody wyposażone są również w nawigację, która prowadzi nas do celu.
BMW oraz MINI
Flota miejskich samochodów obejmuje wyłącznie pojazdy marki BMW oraz należącego do koncernu: MINI. Wśród aut znajdziemy między innymi: BMW X1 oraz BMW 2 Convertible (kabriolet). Jeśli chodzi o MINI dostępne warianty to: Countryman, Clubman, Convertivble i wiele innych. BMW, co oczywiste, cechuje nieprzeciętna jakość wykończenia wnętrza pojazdu. Atutem MINI jest niebanalny, rzucający się w oczy wygląd. W ofercie znajdują się auta na prąd, olej napędowy oraz benzynę. Wszystkie modele to typowo miejskie samochody. Oferowane auta są nawet dwukrotnie droższe od rywali z mniej prestiżowych marek. Z ciekawości zaglądam w dowód rejestracyjny BMW, którym jedziemy. Samochód ma nieco ponad rok.
Ile kosztują podróże z DriveNow?
W zależności od samochodu, cena waha się od 31 do 34 centów za minutę jazdy. Jeśli chcemy mieć pewność, że nikt nie zwinie nam auta sprzed nosa, możemy je zarezerwować. Kiedy jest zaparkowane, płacę 15 centów za każdą minutę postoju. Ta taryfa nie obowiązuje w dni powszednie, między północą a 6 rano. Wtedy, mimo, że auto cały czas jest „wynajęte”, nie płacimy ani centa. Są też pewne bonusy, które otrzymujemy za tankowanie lub ładowanie samochodów. Jeśli trafimy na pojazd, który jeździ już na rezerwie, korzystamy z karty paliwowej, znajdującej się w schowku. Za taką pomoc, otrzymujemy premię w postaci 20 darmowych minut.
Dojeżdżamy do sklepu popularnej, niemieckiej sieci dyskontów. Janek zostawia samochód na parkingu. Kilka kliknięć na ekranie smartfona i auto zamyka się samo. Z bankowego konta, automatycznie pobrano 5 euro, czyli tyle, ile wyniosła nas 15-minutowa podróż. Myślę, że w Polsce, kurs taksówką na takim dystansie (oczywiście zakładając brak korków), kosztowałby przynajmniej 10 złotych więcej. Wciąż nie potrafię sobie jednak wyobrazić miejskich aut w naszym kraju. Wiem natomiast, że za kilka lat, własny samochód nie będzie mi do niczego potrzebny…
Pierwsza wersja tego artykułu ukazała się w tygodniku Angora (NR 18/2016 [1350]).