bravo_cover

Dziś postanowiłem sprawdzić, jak mają się lata 90. w 2014 roku. BRAVO kojarzy mi się jednoznacznie z tamtymi czasami, dlatego pora skonfrontować rzeczywistość z nastoletnimi wspomnieniami o tym, jak zachodnia prasa demoralizowała nas niemal dwie dekady temu…

Wyjście do sklepu po żwirek dla kotów zakończyło się kolejnym wyjątkowo niemądrym zakupem. Maria nie mogła się nie zgodzić, bo do tej pory jej rolą były niedorzeczne zakupy w salonach prasowych. I tak oto, chwilę później, trzymałem swój pierwszy, od dobrych 15 lat, numer kultowego pisma. Gazetka skończyłaby pewnie w koszu z czasopismami. Jak na porządny dom przystało, stoi on oczywiście tam, gdzie wszyscy lubimy czytać najbardziej. Twitter zainspirował mnie jednak do tego, żeby podzielić się ze światem moimi odkryciami i tak właśnie narodził się pomysł na prasówkę dla Jak Tu Grać?. Przed wami jedyna w swoim rodzaju relacja prawie na żywo.

Tyle prezentów

O ile w latach 90. pismo pewnie dałoby radę w wersji bez tatuaży, naklejek, przywieszek z miejscem na zdjęcie idola (miałem!) i wisiorków w kształcie łamanego serca (też miałem!), w dzisiejszych czasach nowinki o gwiazdach mamy w internecie, dlatego dodatki muszą przyciągać. O dziwo, mimo że z okładki krzyczy wielkie „AŻ 2 DODATKI”, dużo się nie zmieniło. Pierwszy prezent: tatuaże na paznokcie. Są super i właśnie o takich marzyłem. Są lwy, koty, pająki, słonie i tygrysy. Najbardziej szalone nastolatki mogą przykleić je tak, że na każdym palcu będzie inne zwierzątko. Starczy ich jednak, żeby bardziej zrównoważone mogły „po bożemu” wybrać jeden wzór i na miasto wyjść TYLKO w słoniach lub kurach (tak, dają też kury). Na pewno nie możecie się doczekać wyjawienia drugiego sekretu, jakim jest drugi prezent. Chyba miałem super szczęście, że trafiłem na ten numer. Drugim prezentem są naklejki z gwiazdami. I nie żartuję – ze wszystkich, przeszło 20 obrazków, rozpoznałem chyba tylko Rihannę, Justina Biebera, Miley Cyrus i Calvina Harrisa oraz Pamiętniki Wampirów. Moje poczucie bycia młodzieżowym właśnie legło w gruzach. W ramach pokuty, na tydzień naklejam resztę naklejek na komputer. YOLO!

bravoplakaty

Oprócz naklejek i tatuaży na paznokcie, w środku nie mogło zabraknąć plakatów. W tej kategorii poszło mi nieco lepiej: 2 na 4, w tym jeden z Guardians of the Galaxy, więc w ramach zwyczajów z poprzedniego mieszkania, w końcu mam co powiesić na drzwiach od łazienki. Na koniec dodatek, którego za moich czasów nie było: 8 stron pod hasłem „Szkoła od nowa”. Ostrożnie wypiąłem kartki razem z plakatami, zupełnie jak za dawnych czasów, wyginając wszywki, żeby przypadkiem nie uszkodzić kruchego papieru. Cenny dodatek okazał się być gazetką reklamową z Biedronki, uzupełnioną o kilka super gadżetów dla nastolatków. Nie żartuję, na zdjęciu widać logo. No więc pierwsza nowość za nami. W tej rundzie PR-owcy Biedronki dostają dużo punktów sprytu, a ja przechodzę do kolejnej i otwieram gazetkę.

Ariana Grande <3

Jeśli ktoś pamięta, ile BRAVO kosztowało w połowie lat 90., czekam na oświecenie. Dziś za 61 stron tego samego, wiecznie pachnącego farbą pisma, zapłaciłem 2,99. Warto zaznaczyć, że do stron pisma liczą się również plakaty i wkładka z Biedry. I za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, czy kiedyś było tego więcej. A może pomyliło mi się z Popcornem (ten chyba nie przeżył do 2014 [*]).

No dobra, otwieramy. Wewnętrzna strona okładki: wróżby na lato, magia imion, flirt wakacyjny. Wysyłamy sms i wszystko wiemy. Za moich czasów były tu prawdopodobnie tapety na nokię 3310, składające się z małych kwadracików oraz monofoniczne dzwonki za jedyne 6 zł. Dalej spis treści i notka od redaktora naczelnego. To musi być najlepszy zawód na świecie. I piszę to zupełnie bez ironii. Tu z kolei dowiadujemy się, że w kioskach jest już drugi numer BRAVO Star Quiz, z którego dowiemy się, za co lubią nas przyjaciele i jakiego SMS wysłać komuś, kto wpadł nam w oko. Chyba wiem już, po co sięgnąć, kiedy skończę czytać bieżący numer.

Pierwsze strony, z tego co pamiętam, wyglądają podobnie. Różnica jest taka, że zamiast Walkmana można teraz wygrać skuter i to w dodatku Junak. Jest dział „hity i kity” i krótkie ramki o życiu gwiazd. Drogie BRAVO, wciąż robisz to dobrze. Dalej, również jak za dawnych lat, temat z okładki podzielony na główny artykuł i całą masę kolumn i ramek z obrazkami oraz krótkimi historiami korespondującymi z motywem przewodnim. Rihanna mści się na byłym. Gdyby ktoś pytał.

Potem mamy jeszcze dwie historie o innych gwiazdach, których niestety nie znam. Dalej kolejny znajomy dział. Nie wierzę, że od 20 lat wklejanie nieśmiesznych haseł w komiksowe dymki, przyklejone do zdjęć gwiazd, nadal jest żelazną częścią prasy dla młodzieży. Na kolejnych stronach znowu dłuższe teksty o idolach nastolatek. W tym miejscu na chwilę przerywam czytanie i idę sprawdzić, kim jest Ariana Grande (7/10, piosenkarka, aktorka, modelka. Pełnoletnia!).

bravoplakat

Gdzie jest „mój pierwszy raz”?!

Połowa za nami. Pora na te strony, które przygotowały do życia w rodzinie miliony nastolatków w latach 90. Na pierwszy ogień idą Darek i Martyna (2 miesiące w związku). Dział nazywa się „Miłość bez tabu”. Pani doktor oraz Pan psycholog młodzieży radzą, co zrobić, jeśli partner pali, a partnerka nie znosi jego nałogu. Niezmiennie od 15 lat zastanawiam się, czy eksperci na zdjęciach to stock i czy ci ludzie istnieją naprawdę. Chyba nigdy nie będzie mi dane poznać tej tajemnicy.

Kolejny temat to aż 2 strony o tym, jak mówić „przepraszam”. Czy BRAVO serio zaczęło uczyć i wychowywać?! Gdzie jest ten słynny seks?! Czy w czasach internetu nikt już się tym nie interesuje?! Po kursie „przepraszania” pora na drugą stronę medalu: psychotest pod hasłem „Czy umiesz wybaczać?”. Zdałem. Jestem aniołem. W dodatku tolerancyjnym, cierpliwym i wyrozumiałym.

Strona 45 jest tym, czego szukacie. Trudne pytania to wciąż stała rubryka BRAVO. W tym numerze: „nie chcę być jego dziewczyną”, „strasznie się pocę” oraz „moi rodzice się rozwodzą”. A na końcu wisienka na torcie… „mój pierwszy raz”. Tylko gdzie ta młodzież z lat 90. i ich płomienne romanse na łąkach podczas harcerskich obozów? Ania, lat 17, pisze, że gdy Kuba zakładał prezerwatywę, atmosfera siadła, a seks był taki sobie. Co gorsza, jak twierdzi autorka listu, po czymś takim chyba długo nie będą się ze sobą kochać. Drogie BRAVO, zawiodłem się. Brakowało tylko wzmianki o tym, że League Of Legends daje więcej przyjemności. Wielkie rozczarowanie.

Jest i fotostory

Dalej wchodzą tematy „dziewczyńskie”, czyli moda wśród gwiazd i dużo reklam ubrań oraz kosmetyków. Tutaj znalazłem naklejki na paznokcie. Jest nawet informacja o tym, żeby w razie ich braku, zgłosić się do sprzedawcy. Fair enough. Myślałem, że to już koniec atrakcji, gdy wtem, na 50. stronie, moim oczom ukazało się… fotostory. Niemieckie fotomodelki wciąż próbują nas oszukać, że akcja historii dzieje się w Polsce, ale dziś jestem już dorosły i nie daję się nabrać. Nie jest to jednak prosta sztuka dla młodocianych adeptów prasy rozrywkowej. Sieciówki z ubraniami zrobiły swoje, przez co odróżnienie polskich nastolatków od ich rówieśników z zachodniej Europy wcale nie jest już takie proste jak za czasów jasnoniebieskich jeansów i flanelowej koszuli. Młodzież z komiksu 2014 jest natomiast znacznie młodsza niż odpowiedniki z lat 90. To trochę tak jak z filmami o nastolatkach z tamtych czasów, gdzie uczniowie zawsze byli dziwnie wyrośnięci. Nie wiem, czy to kwestia numeru, na który trafiłem, ale przedstawiona historia zaczyna się i kończy w jednym numerze pisma. Za moich czasów jedna fotoopowieść potrafiła trwać całe wakacje.

bravo1

Dalej został już tylko horoskop, szarada i kilka zapychających strony ramek. Obok znaków zodiaku, nadal dzielnie trzyma się szachownica, na której możemy sprawdzić „gwiezdne układy z innymi”. Nieśmiertelne ikonki z hasłami: zabawa, kłótnia, miłość, pech, szczęście, flirt wciąż tu są!

…A na samym końcu znajduję dwie strony gier, tapet i dzwonków na komórki, nie wierząc, że w dzisiejszych czasach ktokolwiek pobiera je za pomocą smsów wysyłanych na numer reklamowany w gazecie.

***

A żeby było już w ogóle #90sissnotover, na koniec dzielę się z Wami zdjęciem sklepu, w którym owe BRAVO zostało kupione. Był to pierwszy i ostatni sklep osiedlowy, jaki widziałem, w którym panie sprzedawczynie dysponowały stacjonarnym numerem telefonu, pod którym można było zamówić chlebek. Niestety, to jedna z ostatnich fotego tego miejsca w takiej formie. Dzisiejsze zakupy były robione już pod szyldem FreshMarketu [*]. Do następnego!

Jakby co to te przyciski podają dalej:

*a jak korzystasz z AdBlocka to w ogóle ich nie widzisz